wtorek, 16 kwietnia 2013

Clubbing

W sobotę z racji weekendu postanowiliśmy poszaleć i odwiedzić wszystkie lokalne kluby. Najpierw posiedzieliśmy u siebie, tzn. popijaliśmy piwko na tarasie ;)
Zawołał mnie Romi, że ma coś fajnego dla mnie. W wielkiej tajemnicy (żeby Aga nie słyszała) - pyta się czy chcę coś spróbować? Już się ucieszyłem, że pewnie haszysz, marihuana albo inna herbata ;) A tu się okazuje, że on coś gotuje, ale co, pytam? Tylko ci.... - psa! Ło, matko! Sorry, Romi ale zaraz idziemy jeść. Na jedzenie psa czy kota to nie jestem absolutnie gotowy i raczej nie będę.
Poszliśmy do pierwszego baru, prowadzi go Włoch, obok nas siedziało dwóch starszych Austriaków i jedli "coś" a do tego ziemniaki krychane, a kto bogatemu zabroni ;) Można? Myśmy pozostali przy piwie, pogadaliśmy trochę z właścicielem i akurat przejeżdżał gościu, który sprzedawał baluty (kilkunastodniowe jajko z małym kurczaczkiem w środku). Nie byliśmy jeszcze gotowi...
Zgodnie z zasadą clubbingu - nadszedł czas na zmianę lokalu. No więc przeszliśmy 8 kroków do Blue Ice.
Ten bar prowadzi z kolei Szwed. W barze jest bardzo fajna szachownica - zagrałem raz z Filipińczykiem i prawie wygrałem - oj, tam - dawno nie grałem i zmęczony byłem ;)
Później dosiadła się do nas para Anglików. Od półtora roku jeżdżą po różnych krajach, teraz przyjechali na Filipiny. Siedzieliśmy z nimi, muzyka grała coraz głośniej, nadszedł czas żeby spróbować wódki. Kelnerka w stanie wskazującym na spożycie przyniosła kieliszki i nalewała z butelki Absoluta (szwedzki trunek) - trochę do kieliszka, trochę obok ;) Ktoś przytomnie się spytał - a ile to kosztuje? - 95 peso za kieliszek! No to nam się odechciało, Przyszedł szef lokalu, pogadał z nami chwilę i stwierdził, że skoro to za drogo - to on stawia ;)
Zgodnie z zasadą clubbingu chcieliśmy zmienić lokal ale to był już ostatni dostępny. Zostaliśmy więc z tymi Anglikami. Trochę ponabijaliśmy się z Norwega, który chodzi cały czas ubrany w czarne skarpetki i eleganckie buty jak do kościoła ;) Na pytanie czy wszyscy w Norwegii tak chodzą? Yeeess...
Ogólnie było sympatycznie, głośno i długo bo do 5 rano.
Na koniec dostaliśmy jeszcze po fajnej firmowej koszulce.


Przed clubbingiem. Amerykanin, Romi & ja.


Aga i Angielka:

Jarek i Anglik:

Darmowa kolejka, z okularami - szeryf Blue Ice:

Aga z gitarą, za barem.

Można i tak...

Albo tak...

Krótki filmik:





















11 komentarzy:

  1. Hmmm, dziewczyny śpiewają do ściereczki do mycia garów, czy o co chodzi? :)
    Relacja jak zawsze świetna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamiast się zainteresować tym, że chcą mnie psem nakarmić to Ty jakąś ściereczką ;) No tak, do czegoś trzeba śpiewać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na przyszłość zjedz tego psa i zarodek kury to będzie o czym pisać, czemu robić zdjęcia i co komentować :)
    Jeśli nawet sam na to nie masz ochoty, to czytelniczy bloga się domagają!

    OdpowiedzUsuń
  4. no własnie własnie co to z tym psem było ? Ło Matko chyba go nie zjadles ??

    OdpowiedzUsuń
  5. No co Wy! Na jedzenie psów, kotów to nigdy nie będę gotowy. A jajeczko z kurczaczkiem to może kiedyś, może... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No Jarek po tej "klabingowej " relacji z "Bantajańskich knajpek" chyba zmienimy z Agnieszką kierunek wakacyjnego wyjazdu z ..... (słodka tajemnica)......na imprę w "Blue Ice & Karaoke Party".....

    OdpowiedzUsuń
  7. A tyle tłumaczyłem, że lepiej na Filipiny niż do Boszkowa... W końcu zrozumieli ;) Zapraszamy, tylko w lipcu czy sierpniu to nie wiem gdzie będziemy... Wracając z nad morza wstąpiliśmy/wjechaliśmy do Blue Ice - dziewczyny porwały aparat żeby oglądnąć zdjęcia i filmy. Przez pół godziny siedziały w kąciku i się chichrały, bar nie działał bo obsługa oglądała zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam Newsa.... dostałem wczasy z KGHM-u... sam jestem zaskoczony , ze się " załapałem" kolejny raz ...więc będzie wypas wyjazd może nawet zwiedzimy nie tylko Boszkowo ale mamy w planach zwiedzić być może nawet Przemęt i okoliczne jeziora...........

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak serio to Wenecja (wiesz coś o tym) + Monte Carlo + Cannes + Saint Tropez ....no przede wszystkim Alpy (Chamonix - Wjazd najdłuższą na świecie kolejka linową na Aiguille du Midi (3842 m. n.p.m.) u podnóża Mont Blanc)...link foto http://pl.wikipedia.org/wiki/Aiguille_du_Midi ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobrze. jak w góry to może trochę mniejsze upały będą niż zawsze przeżywasz ;) No to już masz o czym myśleć i co planować.

      Usuń