Pamiętam Bałtyk... Jak leżało się na plaży przez parę godzin to wchodzenie do wody to było wydarzenie. Przygotowania, zbieranie się w sobie, powolne oswajanie się z wodą... No i podczas plażowanie do wody wchodziło się raz lub dwa podczas dnia. A tutaj...
Więcej przebywam w wodzie niż na piasku. Wypracowałem taką technikę, że kawałek odpływam od brzegu kładę się na wodzie i leżę... leżę... leżę, patrzę w niebo. Dzisiaj morze było bardzo spokojne, przeleżałem tak 40 minut, dosłownie można zasnąć ;) Uczucie jest niesamowite porównywalne z tym jak ostatnio leciałem rakietą i byłem w stanie nieważkości ;))
Tu nad wodą jest po prostu niesamowicie. Z plecaka wyciągamy wcześniej kupione ananasy (ananasy są prosto z przenośnej lodówki, pokrojone i tak dobre i soczyste jak u nas z puszki), wciągamy po kilka ich kawałków, usmarujemy się w soku i... łup - do morza się opłukać :) A do tego wszystkiego plaże puściutkie, jesteśmy praktycznie sami nad wodą.
Strasznie, koniecznie muszę kupić porządną maskę z rurką żeby nie przeciekała i poleżeć twarzą w dół.
Zdjęcia zrobione z zaskoczenia, tak właśnie wypoczywam w wodzie.
Jak widać, Aga woli jednak czynny wypoczynek:
Kilka muszelek zebranych z plaży:
Przepływające obok nas łodzie, jest już dość późno, robi się ciemno.
Widok na zatoczkę, łodzie ruszają chyba na połów. Te ludziki wokół to Filipińczycy - wyszli się ochłodzić wieczorem a nie jak durni biali o 12 w południe ;)
Artystyczne zdjęcie, które wykonał autor ;)
Po plaży, Aga była tak głodna, że chciała koniecznie zajechać do najbliższego jedzenia. Zatrzymaliśmy się w lokalnej knajpie, które zwaną są przeze mnie "muchowe". Nazwa pochodzi od chodzących wszędzie i po wszystkim much. Ale o dziwo, żadnej muchy nie było. Może już za późno, godzina 18? A może dlatego dlatego, że na deszcz się zbiera? Zamówiliśmy kuraka na patyku i kawałek ryby na patyku + ryż. Smaczne, tanie, można zjeść. Aha, ta duża butla to nie to co myślicie, to sos ;)
A właśnie tak wygląda morze na którym się wyleguję, po południu, bez słońca [film]:
Proszę nie umieszczać takich wpisów, to źle wpływa na moje samopoczucie. Teraz dla odmiany przydała by się jakaś relacja z zatrucia pokarmowego, może być też tajfun lub atak krwiożerczych pszczół filipińskich.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń