niedziela, 25 sierpnia 2013

Mui Ne [4] Fairy Stream

Niedziela. Dziś zrobiliśmy sobie dzień jedzenia krewetek w różnych knajpach i na różne sposoby.
Krewetki w panierce:


Krewetki grilowane na patyku (z nieodłącznym ryżem):



I jeszcze jakieś tam inne zjedliśmy.

Pojedliśmy, popiliśmy i pojechaliśmy zobaczyć Fairy Stream.
Jest to mały kanion prawdopodobnie bardzo podobny do Wielkiego Kanionu w USA tylko, że w miniaturze. Nie wiem nie byłem w USA (jeszcze) więc trudno mi ocenić i porównać.
Tym niemniej warto to zobaczyć - bardzo ciekawe.
Wstęp jest bezpłatny ALE zaparkowanie motoru kosztuje 10.000 VND, więc lepiej zostawić po drugiej stronie ulicy. Od razu przyczepiają się dzieci - przewodnicy, którzy koniecznie chcą nas oprowadzić i pokazać najciekawsze rzeczy. Absolutnie nie ma takiej potrzeby! Nie zgadzać się!
Nas niestety nikt nie ostrzegł więc szliśmy z "przewodnikiem"...
Ale od początku...
Przede wszystkim nie tak sobie to miejsce wyobrażałem a tu na samym początku niespodzianka - trzeba wejść do rzeczki a do tego jest ona czerwona ;)

Fairy Stream
No i tak sobie idziemy tą rzeczką, przewodnik coś tam sobie gada bez sensu, dookoła nas skały i piasek w kolorze czerwonym - jest naprawdę malowniczo.
Trzeba uważać na nurt rzeki - czasem jest naprawdę silny.
W pewnym momencie można wspiąć się po piasku i spojrzeć z góry.

Fairy Stream
Mniej więcej w połowie drogi nasz "przewodnik" stwierdził, że już dalej nie idzie i że chce żeby mu zapłacić 200.000 VND!
No bez przesady, spędził z nami może ze 30 minut... Wygarnąłem mu co o tym myślę (po polsku). Jak można było przewidzieć nic z tego nie zrozumiał ;) Po dłuższych negocjacjach stanęło na 50.000 VND. Niby nie jest to dużo ale jest to ewidentne wymuszanie bo tak naprawdę do niczego on nie był potrzebny.
W końcu się go pozbyliśmy i mogliśmy zacząć hasać po górach ;)


... i rzekach...


Po lewej stronie wąwozu są skały a po prawej dżungla. Fajnie!


Ale żeby nie było zbyt różowo - zaczęło padać. Na początku delikatnie ale znając tutejsze realia można było się spodziewać, że zaraz porządnie lunie. A tutaj w rzece nie ma się gdzie schować. A tu nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ukazał nam się szyld napisany na desce, że można wejść i coś tam jest. Mieszka tam rodzinka, która sprzedaje piwo i napoje. Super - jest dach nad głową! Tego nam było trzeba.



Spokojnie przeczekaliśmy deszcz i już bez przeszkód wróciliśmy do domu.
Fairy Stream - polecam ale bez przewodnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz